Hej, miło Was widzieć po raz kolejny na naszym blogu. Niestety... to będzie już nasz ostatni wpis, który tutaj zamieścimy. Choć może jeszcze kiedyś coś dodamy... kto wie? Tak jak w połowie pisania naszego dziennika zamieściłyśmy refleksje na temat tego, jak nam się go pisze, czego już się dowiedziałyśmy, tak teraz również podzielimy się z Wami kilkoma przemyśleniami na ten temat.
Jak już wcześniej pisałyśmy, co jest pewne, dziennik refleksji to inna forma zaliczenia niż dotychczas. Natomiast bardzo nam się ona spodobała, przede wszystkim, że informacjami, które zdobywałyśmy na wykładach mogłyśmy się dzielić również z Wami, a nie tylko zatrzymywać dla siebie. Również dlatego, że to miejsce, do którego w każdej chwili możemy powrócić w celu przypomnienia sobie jakiejś informacji, ponieważ wszystko jest w jednym miejscu. Prawdę mówiąc już pod sam koniec pisania dziennika refleksji było nam trochę ciężko, same nie wiedziałyśmy o czym jeszcze możemy napisać. Starałyśmy się z każdego wykładu tworzyć co najmniej po dwa wpisy, czasami udawało się "wyciągnąć" nawet trzy, ale jak widać niestety nie udało nam się napisać trzydziestu wpisów... ale to nic, bo liczy się jakość, a nie ilość i dlatego mamy nadzieję, że nasze wpisy Wam się podobały, że dowiedzieliście się czegoś nowego, czymś Was zaciekawiłyśmy lub do czegoś skłoniłyśmy. Kilka wpisów napisałyśmy od siebie, nie typowo o wiadomościach będących częścią wykładu, ale myślimy, że to też dobrze, ponieważ mogłyśmy się podzielić też tym, czym według nas było ciekawe i warte uwagi.
Jeśli chodzi o wykłady z edukacji społeczno-przyrodniczej i informacji, których się podczas nich dowiedziałyśmy, to jesteśmy bardzo zadowolone, że miałyśmy okazje na takowe uczęszczać, ponieważ dowiedziałyśmy się wielu ciekawych rzeczy, na przykład to, jakie zastosowania mogą mieć różne rośliny i co można z nich zrobić. Mowa tu dla przykładu o glistniku jaskółcze ziele, którego można wykorzystać do zrobienia tatuaży dla dzieci. Jeśli już przy roślinach jesteśmy, to poznałyśmy ich sporo, takich o których nie miałyśmy pojęcia, na przykład czosnaczek, który zapachem przypomina czosnek.
Pan Profesor pokazał nam również wiele pomysłów, które można wykorzystać w trakcie zajęć z dziećmi. Były to: wywiady z jakimś zwierzęciem (my przeprowadzałyśmy z pszczolinką), dzięki którym możemy dowiedzieć się czegoś o nim i łatwiej, to zapamiętać; podania o pracę również pisane w imieniu jakiegoś zwierzęcia. Taka forma może ułatwić dzieciom późniejsze pisanie takich dokumentów. Bardzo spodobał nam się teatr Kamishibai, który wykorzystujemy do opowiadania jakiejś historii. Do współtworzenia takiego teatrzyku możemy zaangażować dzieci. Mogą one narysować ilustracji do takiego opowiadania. Poznałyśmy również ChatGPT i nauczyłyśmy się z nim pracować. Może on w kryzysowych sytuacjach ułatwić i przyspieszyć naszą pracę. Z tych wszystkich rzeczy podobały nam się zajęcia terenowe, ponieważ był to czas, kiedy wyszliśmy na dwór, a zajęcia nie odbywały się w sali wykładowej. Mogłyśmy uczyć się o przyrodzie mając ją na wyciągnięcie ręki. Poznałyśmy wiele stworzeń, które żyją w jeziorze Kortowskim i wiele roślin. Mogłyśmy korzystać z narzędzi, które są bardzo przydatne właśnie w czasie takich zajęć.
Jesteśmy bardzo zadowolone z ogólnego przebiegu zajęć z edukacji społeczno-przyrodniczej. Wreszcie nie była to typowa teoria, którą trzeba "zakuć". Rzeczy były tłumaczone w prosty i zrozumiały sposób, a przede wszystkim były ciekawe. Mamy nadzieję, że nie było to nasze pierwsze i ostatnie zajęcia na studiach przeprowadzane w taki właśnie sposób.
A Wy dajcie znać, jak podobały się Wam nasze wpisy.
Dziękujemy 😉
Klaudia i Paula